DON'T STOP WHEN YOU'RE TIRED.
STOP WHEN YOU'RE DONE.

czwartek, 12 grudnia 2013

DZIEŃ 11.

Dzisiaj miałem trening karate, było fajnie, mam lekko podbite oko :))

Z racji treningu, zrobiłem sobie dzisiaj sesje freeletics MAX, oto wyniki:

pushup max  -  40/100s    2 więcej
lunge max    - 137/300s    7 więcej

Jutro będzie Afrodyta... Już się nie mogę doczekać. Dawno nie miałem takiej motywacji do ćwiczeń.

Dzisiaj podczas rozmowy z kolegą stwierdziliśmy, że freeletics to jakiś fenomen, gdyż w bardzo krótkim czasie zwiększa się wydolność naszych organizmów. Zwiększa się wytrzymałość, rośnie siła, psychicznie człowiek skłania się w kierunku wojownika. Ćwiczysz... Padasz na pysk... Wstajesz i walczysz dalej :) Mało tego, na dodatek pobijasz swój rekord czasowy lub ilościowy.  To coś niesamowitego

1 komentarz:

  1. Ja do fenomenu freeletics dołożył bym jeszcze od siebie to, że w ogóle chce mi się ćwiczyć. Przecież ćwiczenia nie są lekkie, łatwe i przyjemne a jednak każdego dnia budzę się z myślą co danego dnia mam do zrobienia. To moim zdaniem jest też ogromny fenomen freeletics :) a pod tym co piszesz i co uważacie razem z kolegą podpisuję się obiema rękami i nogami :)

    OdpowiedzUsuń