DON'T STOP WHEN YOU'RE TIRED.
STOP WHEN YOU'RE DONE.

czwartek, 19 grudnia 2013

DZIEŃ 18.

Dzisiaj wolne od freeletics.
Obudziłem się z niesamowitymi zakwasami, które powróciły ze zdwojoną siłą po pierwszej sesji ZEUS.  Nie mogłem podnieść ramion nad głowę. Dopiero po rozciąganiu bolących mięśni dałem radę się ubrać i w miarę normalnie funkcjonować.
Wieczorem byłem na treningu Karate. Troszkę się rozćwiczyłem, było lepiej. Teraz natomiast czuję się wrednie, jakby mnie jakieś przeziębienie brało. No, chyba że to reakcja na wysiłek fizyczny. Jutro się okaże :) będzie drugie starcie z ZEUS :)


2 komentarze:

  1. Chyba jednak to reakcja na wysiłek :) ja praktycznie cały czas mam zakwasy, które odczuwam przy jakimś rozciąganiu (najczęściej przy "przeciaganiu" się ze zmęczenia) a najczęściej je odczuwam po jednym dniu przerwy :( czyli można by pomyśleć, że Freeletics trzyma nas w ciągłym napięciu i trzeba non stop ćwiczyć by nie mieć zakwasów :p

    Z drugiej strony hardkorowy koksu uważa, że jeżeli nie odczuwasz zakwasów po treningu to coś było źle zrobione albo za mało zrobiłeś :)

    Nie wiem co o tym wszystkim myśleć ale zakwasy traktuje w kategorii "fajnie, że są. Przynajmniej czuję, że żyję" :)

    A swoją drogą w pierwszych tygodniach Zeusa bałem się najbardziej :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i niestety wzięło mnie jakieś dziadostwo, już jestem po dawce leków.
      Nie poddam się, jest moc :)

      Usuń