DON'T STOP WHEN YOU'RE TIRED.
STOP WHEN YOU'RE DONE.

sobota, 21 grudnia 2013

DZIEŃ 20.

Zwariowany czas. Gonitwa i to nie wiadomo za czym. Zakupy przedświąteczne to jakaś masakra.

Dzisiaj trening Dione. Niby udany i to nawet bardzo. Zlany potem jak nigdy dotąd. 

Trening w domu. Treningi w domu nie należą do tych bardzo udanych. Za dużo bodźców, które rozpraszają uwagę. Wydaję się że człowiek daje z siebie max a czas ucieka, niestety...
Była moc, szybkość, wytrzymałość a nie wiadomo skąd czas do dupy...

Dione - 32:30

Cały czas analizuję dzisiejszą sesję i nie wiem gdzie uciekło mi półtorej minuty. Przecież to masa czasu, gdzieś to musiało się podziać. Nie wiem...

He, he... Może zrobiłem czegoś za dużo, albo ostatnio czegoś za mało :))))

2 komentarze:

  1. Ja aż tak bardzo bym już się nad tym nie zastanawiał. Szkoda czasu. Poprostu zrobiłeś Dione w takim a nie innym czasie i już, tak bywa.

    Moim zdaniem czas masz i tak niezły!
    Wiem, że człowiek się wku**** jak czas ma gorszy niż przy ostatnim podejściu ale tak już przy freeletics jest :) ja mam tak z pushups PB mam 57 powtórzeń i udaje mi się zbliżyć do tego rekordu co 2-3 tygodnie i też niewiem od czego to zależy.

    Czas, w którym przyszło nam trenować jest bardzo nie sprzyjający, no ale cóż zrobić? Ja wychodzę z założenia, że skoro mam wolne na święta to mogę coś więcej poćwiczyć!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mateusz, nie dziwiłbym się gdyby to było kilka sekund, no może 30, ale to jest 01:30 :\ Była motywacja do pobicia PB i czas w pierwszej rundzie 8 minut z małym haczykiem. Gdzieś w ferworze walki się rozjechałem :P

    Następnym razem będzie PB :))

    OdpowiedzUsuń