Dzisiaj miałem mieć wolne od wszystkich treningów.
Od samego rana kombinowałem jak sobie ustawić dzień żeby zrobić Afrodytę i jeszcze pobić PB :))
Udało się mimo licznych obowiązków domowych (jak to w niedziele, żona odpoczywa a ja... nie :)... )
Cały dzień czułem lekkie napięcie w udach po wczorajszych lunge maxach.
Na treningu największy problem miałem z squats, wczorajsze maxy dały się we znaki, uda puchły jak szalone. Situps coraz lepiej. Burpees, jak to burpees :) 50 burpees w 3 minuty z hakiem. Coraz mniej przerw w sesji i szybszy powrót do sił po ćwiczeniach.
Afrodyta - 23:24*
Wow! 50 burpees w 3 minuty? Nieźle :) gratuluję motywacji :) żona nie ma nic przeciwko, że tyle Ćwiczysz? Mojej czasami to przeszkadza :) ale to raczej z obawy o moje zdrowie :)
OdpowiedzUsuńNa razie nie zgłasza sprzeciwów :) Muszę wspomnieć i z czego jestem bardzo dumny, sama zaczęła 1 tydzień freeletics. Co prawda lekko zmodyfikowany, ale liczy się serce i podejście. Wczoraj miała pierwsze starcie, dzisiaj zakwasy, a myślisz że odpuściła. Walczy jak lwica :)
OdpowiedzUsuń