DON'T STOP WHEN YOU'RE TIRED.
STOP WHEN YOU'RE DONE.

środa, 4 grudnia 2013

DZIEŃ 3.


Dziś "Dzień 3" zmagań z freeletics. Jak to w tygodniu 1 poprzedzającym właściwe 15 tygodni - Afrodyta.
- Samopoczucie, dobre.
- Motywacja, jest.
- Zakwasy, są. :) 
Nie ma lipy...
aaaa... od czasu, do czasu posiłkuję się treningami na siłowni, nie taki typowy trening siłowy tylko przemyślany pod kątem karate. 

Do południa udało mi się wbić na siłownie i "przypompowałem bicka".

Jestem już po drugim starciu z Afrodytą, zdradliwa bestia jest. Czas jaki udało się dzisiaj osiągnąć to 29:40 a więc gorszy od pierwszego starcia. Powód jest taki, w poniedziałek tak się sprężyłem żeby ogarnąć sesje i niedoczytałem że w burpees należy się położyć. Ja tego nie robiłem. Lipa co?

Dzisiejsza Afrodyta poszła zadziwiająco dobrze, nie doświadczyłem takiej zadyszki jak w dniu 1, a co do osiągniętego czasu to spodziewałem się czasu grubo ponad 40 minut. Ogólnie jestem zadowolony.
Zadziwiające jest jak potrafimy się zmobilizować, gdy zostaje nam ostatnia rundka. Dostałem takiego powera że zrobiłem w mniej jak minute, mimo że słaniałem się na nogach ze zmęczenia:)  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz