DON'T STOP WHEN YOU'RE TIRED.
STOP WHEN YOU'RE DONE.

sobota, 7 grudnia 2013

DZIEŃ 6.

Pobudka o 7:30 wyglądam przez okno, a tu białe szaleństwo... Śniadanko, kawka i ... AKCJA :/ 




Poranna zaprawa :) Wszystko by było ok gdyby nie silny wiatr prosto w twarz.

Rozciąganie mięśni po wczorajszym treningu przyniosło pozytywne skutki. Pozostały jedynie lekkie zakwasy i "ścierpnięcie" mięśni, natomiast przeszedł ból w barkach. Super :)
Dzisiaj wieczorem (20:00), trening z najlepszą przyjaciółką Afrodytą i jej kumplami burpeesami :)) Będę jak Tommy Lee Jones w Ściganym... 

Oczywiście postaram się ponownie pobić PB.

Godzina 19:18 
Zmierzyłem się z Afrodytą, troszkę wcześniej niż zamierzałem, a to wszystko wina mojej Teściowej... :)) 
Mam wzrost formy, pierwsza seria 50 burpees bez zadyszki cała, następna 40 na dwie raty30 i 10, 30 na dwie raty, 20 również na dwie raty i 10 cała. Rundkę po 30 powtórzeń jakbym sobie odpuścił, ale gdy przy następnej rundzie wejrzałem na stoper pojawiło się światełko w tunelu, ruszyłem do boju o nowy PB. Miałem dzisiaj mroczki przed oczyma ale ustanowiłem nowy rekord 27:45.
Siedzę teraz i dochodzę do siebie.

Strasznie zmęczony... ale pełen satysfakcji i z sesji freeletics. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz