DON'T STOP WHEN YOU'RE TIRED.
STOP WHEN YOU'RE DONE.

wtorek, 3 grudnia 2013

DZIEŃ 2.


Mam dzisiaj wolne, ale tylko od freeletics. Byłem natomiast na treningu karate - na szczęście trening był lekki. Dlaczego na szczęście? Otóż... Wstałem rano niby nic, lekkie zdrętwienie, które po śniadaniu i zebraniu do pracy rozeszło się :) O godzinie 11 zaczęły się pojawiać zakwasy, narastały z biegiem czasu. Po kilku godzinach ledwo mogłem się ruszać. Trening karate okazał się zbawienny, zakwasy prawie rozćwiczone.

Jutro drugie starcie z Afrodytą, nie będę zaskoczony jak czas będzie o wiele gorszy. Nie żebym chciał sobie odpuścić czy coś... :))   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz